Dziś pogoda zupełnie nieogrodowa, co za fatum jakieś, że weekend musi być paskudny. Nowa ustawa jakaś czy co? W lodowatej mżawce pokręciłam się z aparatem, bo jednak przyroda ma parcie i wiosna udowadnia, że jednak istnieje.
Iryski żyłkowane zakwitły. Wyłażą powoli z bełchatowskiej ściółki
Ciemiernik wreszcie zakwitł, na razie ten ciemny.
Wawrzynek wilczełyko w pąkach
I jedna z azalii japońskich szykuje się do kwitnienia. Myślałam, ze będzie z nią koniec. Okropnie niemrawa była w ubiegłym roku, pączki zaczęła zrzucać jesienią. No, ale póki co żyje.
Wrzosiec biały rozminowany ostatnio. Nie wiem, co to jest, że Kredka na wrzosach i wrzoścach lubi kucać
Zima nie zaszkodziła bratkom w baliach. Na razie się czają z kwitnieniem, ale potencjał jest!
Seria krokusowa. Nawtykałam tego całkiem sporo jesienią, a wyszła jakas mizerna część. Może jeszcze się pokażą.
A w domu kwitnie wielki nocnik, to znaczy, pardon...wielkanocnik
|