Rozmowy przy kawie (10)
Kochani jestem, jestem i bardzo przepraszam, że się nie odzywałamlol żyję, Jo mnie nie wykończył, ja Jo nie udusiłam, a mogła bym po ostatnich Jego wpadkach, bo wszedł w okres agresji i sam nie wiedział, co się z nim dzieje, ale tutaj natychmiast zareagowali pielęgniarze i do lekarza zadzwonili i już po południu wczoraj miałam tabletki uspokajające, a dzisiaj ponownie wizyta lekarza i następne ma tabletki, musimy poczekać zanim mu odpowiednie się dobierze, ale chyba już te wczorajsze zaczęły działać, bo Jo jest daleko w kosmosie.

Lekarz dzisiaj się pyta pani, która się Nim opiekuję, a jest to daleka kuzynka Jo, kto się troszczy o Niego i kto sprawuje opiekę prawną nad Jo, a ona ze smutkiem powiedziała, że Ona i ex zięć, a lekarz dalej się pyta, a gdzie są dzieci? a ona smutna odpowiedziała, że dzieci daleko i nie będą się ojcem opiekować, a jedna córeczka to się nawet Jo wyrzekła i wcale nie przyjeżdża do taty, mimo, że mieszka blisko płacze...z opowiadań wiem tyle, że Jo bardzo o dzieci dbał i był dobrym ojcem, ale nie mnie jest osądzać postępek dzieci....

Teraz tak sobie leżę i myślę, czy to wszystko ma jakiś sens? Człowiek biega za groszem, chce więcej mieć dobra wszelakiego i po co ?? jak się tak napatrzę, co się dzieje z człowiekiem, gdy choroba atakuje, to smutno mi się robipłacze nie wiem czy chcę mieć taką starość.....


Do jutra kochani i wybaczcie mi, że tak smutny ten mój wpis jest dzisiajpłacze


  PRZEJDŹ NA FORUM