Rozmowy przy kawie (10)
Bry.
Wstałam, choć też tego pewna nie jestem , znaczy dzieci odwiozłam, auto stoi , ja cała , a to chyba wstałam już.
Wczoraj padłam na twarz chyba o 19 , pomagałam dziecku przy zadaniach , potem siadła na pianino i dalszej częśći nie pamiętam. Znaczy mam przebłyski , że przychodzi z zapytaniem ; mamusiu grać jeszcze?; , na co dostaje gorące taaaaaaa grajjj i koniec przytomności. Masakra jakaś. Ale w sumie nie pisałam, bo wczoraj miałam drugą rozprawę. Nie wiem jakim torem się to toczy , nawet adwokat mojego siostrzeńca stwierdził ,że to parodia jest. Że to jak u Kawki normalnie. Sędzia przez całą rozprawę pomylił się chyba ze 4 razy i do "pokrzywdzonego " powiedział - oskarżony. No facet ma czuja po prostu. Wie , tylko nie wie jak ugryźć. Znowu klasa przyszła, a tu młodego nie było bo do matury dziobie, więc jego fanki zawiedzione.
Zbieram się znowu dziś do kupy. Mam info takie , że gdyby sprawa pociągła się do końca roku, była by patrzona inaczej, bo prezes sądu to wszystko załatwia, a to kolega poszkodowanego jest, a prezes odchodzi. Raczej szansy na to nie ma.... Ehhh guw...ny zaścianek.płacze
Z deszczu się cieszę , z co tam, możecie mnie zlinczować, u mnie tak sucho i wszystko zakurzone brudne, a tak spłucze, podleje. Fakt szaro i obrzydliwie, ale jak to mówiła pewna bohaterka - jutro też jest dzień lol
Kawę stawiam i idę dalej do kieratu.


  PRZEJDŹ NA FORUM