Miały być zdjęcia i ni ma, bo mnie stupor ogarnął w związku z powrotem zimy i chorobą Sary - do ogrodu wyjść nie można, to nie będę się denerwować widokiem moich roślinek na zdjęciach Na szczęście od soboty zmiana pogody, a w niedzielę, daj Boże, dzieci pojadą do dziadków, a ja bezbożnie do ogrodu
Tymczasem wykiełkowały petunie i lobelie, zreanimowała przechowywane pelargonie: jakieś 50% przeżyło, ale te 50% tak wybujało, ze jeszcze przycięłam i posadzonkowałam, więc prawdopodobnie nie trzeba będzie dokupować  |