I, żeś Małgosiu wykrakała...obudziłam się 40 minut przed budzikiem Ale to wina R., który znienacka się w domu objawił, bo mu akurat tutaj pauza wypadła i skoro był i przejął wieczornie podrajcowaną Sarę, to zasnęłam o nieprzyzwoicie wczesnej porze...
Pogody nie komentuję, jest wstrętnie...byle do soboty