Ale jestem wkur.... Pojechałam na szczepienie z młodym - nie zaszczepiłam bo zabrakło szczepionki i dopiero w marcu lub kwietniu dobrze ,że choć następna wizyta będzie gratis bo tania nie jest . Kazałam zobaczyć też kurzajki (diagnoza miejscowej znachorki)rozsiane coraz gęściej na ciele młodego i co się okazuje to wcale nie kurzajki ,a coś zakaźnego (zapomniałam co) i leczenie było nie właściwe Antybiotyk jaki podawałam młodemu na zakarzenie jakie wdało się po rozdrapaniu jednej "krostki" był nie właściwy i w za małej dawce dlatego miejsce pozostało nadal nieco zaognione - tu już mi ręce opadły ! Wyszłam ze stosem recept i skierowaniem do dermatologa na łyżeczkowanie "krostek". Zapisała też inny antybiotyk ,ale mam się tydzień wstrzymać bo być może zapisane przez nią maści pomogą . I do tego ta choler.. Bruksela Do jej granic jechałam pół godziny ,a jeszcze godzinę straciłam dojeżdzając do doktorki powrót to samo ! |