Rozmowy przy kawie (10)
Pat, ja zarzucałam koc na kota, po tym jak podałam mu coś smacznego i tak go okręcałam, że ledwo dychnął tylko spod niego i nie miał sił się rzucać nawet. Do transportera jakoś wrzucałam, ale tak puszczał bąki ze strachu podczas jazdy, że ledwo dojechałam. I sikał pod siebie, wymiotował.neutralny Raz jak była długa droga to był uspany, dostałam taki zastrzyk.


  PRZEJDŹ NA FORUM