Rozmowy przy kawie (9) |
Pat, i znow sie z Tobą nie zgodzę. Po pierwsze nikomu niczego nie wbijajałam młotkiem. Równie dobrze mozna to powiedzieć o każdym głoszonym na tym forum poglądzie, skoro ktos coś pisze, to automatycznie mozna uznać, że "wciska" to innym. Ty własnie robisz to samo. Po drugie to, co piszę to nie sa prawdy objawione, tylko rzetelne informacje o faktach. To, że komuś wydają sie niepojete, to nie znaczy, że pochodzą od boga. Po kolejne, nazwałam swoje poglady radykalnymi w ramach żartu. To, co piszę nie jest nijak radykalne, no chyba, że ktos to źle rozumie, a takie mam wrażenie. Naukowcy trąbią, ekolodzy trąbią, a gdy ja to powtórzyłam, to nagle to jest radykalizm i bzdurne wieszczenie zagłady... A może po prostu wolisz nie przyjąc do wiadomości tak długo jak sie tylko da..? Po następne i chyba najgorsze Sprowadzanie tego, co ja tu pisałam do jakiegoś prymitywnego opisu, że "ja wole wieloryby, a Ty dzieci" jest naprawdę grubą przesadą i swiadczy o tym, że zupełnie nie rozumiesz, o co mi chodziło. Raczej emocje tu grają rolę niż fakty, wyglada na to, że sam temat tak Cie wkurza, że tracisz zdrowy osąd i nie czytasz uważnie. Wybacz, ale tak to wygląda, bo nigdzie nie napisałam, że stawiam wieloryby ponad dziećmi czy odwrotnie, nie "wieszczę" zagłady, tylko piszę, co przewidują naukowcy i moje poglądy nie wynikają z mojego widzimisię, ale tylko i wyłącznie z WIEDZY o stanie świata. Nie widzisz zagrożenia nie dlatego, że go nie ma, tylko dlatego, że nie posiadasz informacji o sytuacji. A nie posiadasz, bo Cię to nie obchodzi. Ja natomiast staram sie mieć na ten temat jak najwięcej informacji, bo mnie to obchodzi odkąd zrozumiałam, że żyjemy na bombie zegarowej. Jasne, że to nie jest fajna perspektywa, że ludzkość jest bliska całkowitego unicestwienia swojej planety i trudno o tym myśleć, skoro gołym okiem tego nie widać. Jednak wystarczy zebrać informacje, a okazuje się, że jest gorzej niz myślimy. O tym pisałam, a nie o tym, że jedni wolą pieski, a inni kotki Co do "radykalności", to cos Wam przypomnę... Jeszcze sto lat temu twierdzenie, że kobiety maja takie same prawa, jak mężczyźni było traktowane jak skrajny i niebezpieczny radykalizm. Kobiety domagające sie praw wyborczych, praw do posiadania majątku, decydowania o swoim losie itd. były nazywane terrorystami, zamykano je w więzieniach, karmiono siłą, gdy odmawiały posiłku w ramach protestów głodowych... Czy dziś uważacie, że one głosiły "prawdy objawione", że przesadzały, że nie powinny być tak radykalne, że historia obaliła ich poglądy?? Oczywiście, że nie. Po prostu korzystacie z tego, co one wtedy glosiły wbrew ówczesnemu "krytycyzmowi radykalnych teorii" i wywalczyły. Nikt dziś nie podważa (poza fanatykami religijnymi oczywiście), że kobiety maja prawo do decydowania o sobie. Tylko sto lat temu taki pogląd był bardzo radykalny. Dziś jest tak samo, np. pogląd, że ludzie nieuchronnie kroczą ku zniszczeniu swiata przyrody, a więc i siebie samych nazywany jest radykalnym, za sto lat to bedzie oczywistość i gdy ktoś poczyta w jakimś archiwum dawnego internetu tę naszą dyskusję - będzie się po prostu śmiał, tak jak my śmiejemy się, gdy czytamy wypowiedzi sprzed stu lat o tym, że kobieta nie powinna być samodzielnym człowiekiem. Kiedyś np. prawa kobiet, teraz prawa przyrody - zawsze to, co wymaga zmiany zastanych poglądów jest nazywane nadmiernym radykalizmem, brakiem umiaru itd. Bardzo proszę, nie spłycaj tego do poziomu "jedni lubią wieloryby, inni lubia dzieci". A, i naprawdę sugerowanie, że ja siebie chcę uszlachetnić poprzez dbanie o świat lepiej, jest kulą w płot. Sam fakt, że nie staram sie zdobywać sympatii, tylko mówię, co wiem, świadczy o tym, że nie bardzo dbam o opinie innych o mnie. Jednak tak ogólnie macie rację, nie powinnam tego pisać tutaj. Dość tej amatorszczyzny, przechodze na zawodostwo. Przyznaję, że damskie forum to kiepskie miejsce na wspominanie, że ludzkość powinna ograniczyć liczbe narodzin. To trochę tak, jakby sufrażystka sto lat temu napisała o konieczności zmniejszenia władzy mężczyzn nad kobietami w gazetce dla księży albo w biuletynie męskiego klubu militarnego edit: Justynko, przecież nie chodzi tylko o ocieplenie klimatu. Samo ocieplenie, to pryszcz wobec całej reszty. Bogusiu, nie chodzi o to, żeby w ogole nie rodzić dzieci, tylko o to, żeby rodzić mniej. Przeciez pisałam, że chodzi tylko o to, żeby każda para miała nie więcej niż dwoje dzieci, wtedy liczba ludzi na ziemi przestanie wzrastać i sytuacje da sie opanować. Czy to takie radykalne? Naprawdę?? |