Rozmowy przy kawie (9)
Aguska, to Ty jesteś na tym zdjęciu?? Oooo... No cóż, ja z tych, co maja 1,05m w kapeluszu i kupują spodnie w długości N, więc lepiej sie nie bedę wypowiadać lol

Bogusiu, fajny jest domowy chleb, no i można sobie poeksperymentowac z różnymi dodatkami...

U mnie roztopy. Z soboty na niedzielę tak zawialo, że Małż musiał uruchomic odśnieżarkę, pierwszy raz w tym roku. Odśnieżył podjazd (100m) i kawał podwórka. W poniedziałek rano, gdy wstałam, zobaczyłam, że częściowio znów zawiało, na szczęście nie tak bardzo. Nawet juz miałam znów wyjąc odśnieżarkę, żeby to zrobić, gdy śnieg był jeszcze w miarę świeży, bo jak juz robi sie mokry, to ciężej idzie, ale zaczęło sie topić i miałam nadzieję, że zrobi robotę za mnie oczko Dziś jadę do weterynarza z Larsem na umówiony zabieg na oku. Wstałam, założyłam okulary, żeby cos widzieć i otworzyłam drzwi w nadziei, że tam juz czarno na podjeździe... Guzik! Topi sie tak powoli, że calutki podjazd jest pokryty miękkim lodem/ciapą diabeł To znaczy, że czeka mnie szufla. Po czymś takim to ja moge zjechać, srebrny rydwan potańczy trochę, ale w dół to nie problem, tylko potem podjechać będzie trudno zły więc zaraz muszę iśc i zebrać ciapę przynajmniej w samych koleinach. ...No, jest jeszcze nadzieja, że ciapa jest już tak rzadka, że będzie całkowicie rozjeżdżać sie pod oponą, wtedy mozna dać sobie spokój, bo powinno sie dać w jechać... Ja tu juz jestem miejscowym "aborygenem", rozumiecie, konsystencja papki pośniegowej, kształt chmur na niebie o zmierzchu, intonacja głosów ptaków... rozpoznaję, odróżniam i wyciągam wnioski (...nioski ...nioski... odpowiedziało echo, to znaczy, że kury beda sie nieść oczko )


  PRZEJDŹ NA FORUM