Rozmowy przy kawie (9) |
Polskim wsiom nic nie bedzie, tendencja jest taka, że osiedlają sie ludzie z miast, u mnie tak jest, na 25 domów - w 9 zamieszkali osiedleńcy z miasta, ktorzy maja nieco inne podejście niz miejscowi, czyli zakładają ogrody, sprzątają otoczenie, nie trzymaja psów na łańcuchach i chodzą z nimi na spacery, (z przychodzącymi nawracać ludzkość Swiadkami Jechowy dyskutują o buddyzmie np. - a nie gonia ich z siekierą )... Nie jest tak źle. Natomiast niskim przyrostem naturalnym to nie trzeba sie martwić, tylko cieszyć, tak. Pare dni temu ogladałam na BBC film o stanie oceanów na Ziemi, jedna pani naukowiec powiedziała wprost, że jeśli ludzie będą nadal rozmnażać sie w takim tempie, jak obecnie, to właściwie los biologiczny planety jest już przesądzony, życie zacznie ginąć, zostaną mam tylko sztuczne uprawy i hodowle, które tez dlugo nie pociągną bez prawdziwej natury. To jest dopiero smutne. A jeszcze smutniejsze jest to, że przeciętny człowiek nawet nie chce o tym myśleć, wszyscy myślą, że to jakaś bajka, że nic sie nie stanie, a niestety stanie sie z całą pewnością, jeśli ludzie zamiast zadbać o zmniejszenie liczby urodzeń, nadal bedą się mnożyć jak króliki i potrzebować coraz więcej i więcej dóbr. Powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby nas sie rodzilo coraz mniej, tak ogólnie , w skali planety. Oczywiscie wiem, że to, co mówię, bardzo Wam sie nie podoba, bo burzy sielsko-macierzyński obraz świata, ale niestety sielanka juz dawno sie skończyła, Ziemia walczy o przetwanie. Naukowcy ostro kombinują, jakby tu zalożyc ludzkie kolonie na innych planetach (i z czasem załatwić je tak, jak własnie załatwiliśmy Ziemię ) ale do tego nam jeszcze daleko, raczej nie zdążymy sie przeniść zanim nasza planeta zacznie umierać. To jest smutne, a nie to, że na wsi w Polsce jest mało dzieci. Wybaczcie, Dziewczyny, mówie tylko prawdę. |