Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja |
Jak pył opadnie to porobię jeszcze raz zdjęcia łazienki, będzie łatwiej widac, o czym mówię: kuję tylko ściany wewnętrzne, na dwóch zewnętrznych będzie od środka ocieplenie watą mineralną i niestety regips, ale pokryją go częściowo moje wymarzone kafelki Vives, a częściowo zamaskują meble. Misiu i to właśnie jest to ocieplenie, bedzie super szczelne, bo dwie ściany i wata. Od strony domu ocieplać nie trzeba, no bo wszędzie są kaloryfery i grzane jest. Teraz R. wpadł jeszcze na pomysł, żeby ze ściany wewnętrznej dzielącej łazienki od najbardziej zruinowanego pokoju, który za trzy pokolenia będzie moim pośmiertnym gabinetem wyjąć jedno szachulcowe pole i wstawić luksfer - nie lubię luksferów, ale tamto pomieszczenie jest długą ciemną kiszką i mogłoby to je pięknie doświetlić (na czym mogłabym skorzystać, jeśli dożyję przekształcenia go w moją pracownię ) Aniu bez przesady, jak dom budowałaś, to też z pewnością determinacji Ci nie brakowało A ja kocham takie wyzwania, nawet jak się pieklę na nie...w mieszkaniu, po jego urządzeniu zaczęłam się straszliwie nudzić z braku wyzwań dekoratorskich, tu mam zajęcie do końca życia Asiu Rudy już zdrowy, nadrabia czas osłabienia chorobowego, szalejąc po domu (znowu kwiatki z parapetu poleciały), za dwa tygodnie szczepienia, potem sterylizacja i puszczę go do adopcyjnego ojca, żeby obu pokazać, że tego drugiego nie zjadłam ani na futro nie przerobiłam....teraz muszę popracować nad Zygfrydem, żeby dał się złapać i do lekarza zawieźć na oględziny...zważywszy, że Zygfryd już nie ucieka z mordem w oczach na mój widok, a leniwie podnosi tyłek ze swojej ławeczki przy piecu i drze się, że miska pusta, szanse są zmykam, bo zaraz siostra przyjeżdża, a od września jej nie widziałam... wyszło jak wyszło, ale oprócz mamy całą rodzinę mam za granicą i źle mi z tym Porąbane czasy nadeszły, ja jestem staroświecka, ja bym chciała mieć rodzinę przy sobie, coraz bardziej boi mnie, że wszyscy tak daleko...ale nie ma co smęcić, idę się radować |