No dobra, to ja poszukam, czy jakiś nasz lokalny producent takich odcinaczy do darni nie produkuje. Niestety u nas w ogrodniczym sprzętu nie ma, ale i tak miałam jechać do Bolesławca posnuć się po sklepach ogrodniczo-budowlanych, to w końcu znalazłam pretekst
Tymczasem R. ma urlop i choć baaaaardzo mu się nie chce i słów używa niewybrednych na określenie tego, co mu kazałam (tzn. uprzejmie prosiłam ) zrobić, to efekt jest:
Tak wygląda podbitka sufitowa anno domini 1800 coś Z podbitki R. usunął to:
Teraz paskudniejsza część roboty, bo trzcina jest mocowana siatką splątanego drutu rozpiętego na milionie małych gwoździków, ale jak się zaczęło, to przerwać już nie można. Pod spodem są deski nieheblowane, które R. przehebluje a ja pomaluję: na razie waham się czy na biało, czy kontrastowo na ciemny brąz, ale chyba zwycięży pierwsza opcja.
Tymczasem ja też kuję na wysokościach dostępnych dla siedzącego psa:
Pokazywałam już tę ścianę w Pogaduszkach, ale nie wyjaśniłam skąd taki dziwny układ cegieł. Otóz pomieszczenie to było przechowalnią zboża, wszystkie ściany oprócz jednej wewnętrznej ma podwójne - zgadujemy z R., ze po to, żeby cieplej i bardziej sucho było i ta skuta ściana jest odbiciem ściany szachulcowej, która znajduje się pod nią. Gdybym to ja ją stawiała, to bym postawiła normalnie, bez udziwnień, ale stawiali Niemcy, który lubią sobie robotę utrudniać kosztem osiągnięcia efektu estetycznego i chwała im za to, bo teraz będę mieć piękną ceglaną ścianę w łazience
Z innych działań domowych...po kilkunastu tygodniach prawie skończyłam czyszczenie drzwi...jednej strony...
jeszcze z 15 lat i wszystkie będą odnowione
Nabyłam też dziewczętom do wstrząsającego kolorystycznie pokoju pościele i zasłony, dopełniając koncepcji "różowo do zwymiotowania" - dziewczęta są zachwycone
A na koniec Zygfryd, bohaterski ojciec adopcyjny Rudego:
oraz Rudy, który na razie do stajni nie chodzi, bo chucherko jest i ma zakaz wychodzenia, w związku z tym zamienił Zygfryda na Spikusia:
|