Jacht fantasy
Też nie lubię morza, fuj, płasko, mokro, śmierdzi rybą
Oj, ja tez dziś miałam kiepski dzień, kilka mocno wkurzających zdarzeń, ale ja teraz jestem już zrównoważona i szybko osiągnełam na powrót harmonie umysłu Pamiętacie komendanta Lassarda z "Akademii policyjnej"? Lubił opowiadać kwieciście i obrazowo, pewnego razu relacjonował zebranym kadetom niezadowolenie innego komendanta: "Był bardzo, bardzo zdenerwowany, użył wielu, wielu brzydkich słów..." Z różnych powodów dobrze znam ten stan, ale obecnie jestem na tyle uporządkowana, że nie tylko nie użyłam wielu, wielu brzydkich słów, ja nawet ich nie pomyślałam Owszem, cos tam pomyślałam i nawet cos tam wycedziłam przez zęby, ale to były conajwyżej epitety średniego kalibru, jak np. "osioł" albo "poćwiartuję głupka, jak go dorwę" Prawda, że takich to wolno nawet najbardziej wykwintnej i zrównoważonej damie użyć, jak ma powody? No to użyłam, bo miałam powody A w ogóle to ostanio, gdy cos nie tak, to mówię do siebie o sobie: "...tu użyła wielu, wielu brzydkich słów..." i pomaga, od razu mi lepiej juz nie muszę naprawdę używać żadnych słów Taki trik autorozładowujący Polecam. Ogólnie dążę do powrotu do "epitetów" w stylu Sheldona Coopera z "Teorii wielkiego podrywu" np.:"To, co mówisz, jest równie niedorzeczne, jak hipoteza sekwencyjna Bibacha!"
|