Dzień dobry! U nas święta dokładnie tak jak lubię, czyli leniwie. Wigilia udała się umiarkowanie, bo Sarulek włączył syrenę przy modlitwie i wyłączył dopiero przy rozdawaniu prezentów, więc wieczerze odbyła się w milczeniu, bo wrzasku 2,5-latki przekrzyczeć się nie da Mimo efektów akustycznych było jednak fajnie, rodzinnie, a na widok prezentów nawet Sarulek zamknął paszczę i przestał wrzeszczeć... Dziś dzieci cały dzień dość ładnie się bawią gdyby nie drobne zgrzyty, bo Sara nie dopuszcza myśli, że ktoś mógłby się bawić bez niej i nieco dziewczynkom starszym utrudnia życie, ale jutro goście z Wyspy jadą, zostaniemy same z babcią, więc może potwór młodszy nieco zluzuje... ze zdrowiem lepej, nawet już gardło ich tak nie boli, gorączka zniknęła i jesteśmy na dobrej drodze do wyleczenia...
Wracam zawiązywać masę tłuszczową i tego samego Wam życzę |