Rozmowy przy kawie (7)
Witam z kawką pan zielony Mój misternie ułożony plan dni przedświątecznych wziął w łeb... Około 19:00 wyciągnęłam dwa wielkie gary. W jeden wsypałam grzyby, w drugi susz owocowy. Ustawiłam na mały ogień i poszłam kończyć szlifowanie kitu do drewna na drzwiach. Skończyłam, idę sprawdzić jak tam potrawy wigilijne się mają, a tu nie pali się żaden palnik..... gaz się skończył. Będzie dopiero dziś koło 16:30. Butla wystarczyła na 2 miesiące. Jak malowałam wielkie drzwi między salonem, a gościnnym, to prąd wyłączyli zakręcony I tyle było mojego.... Poszłam spać z kurami około 23:00. Pobudkę mieliśmy godzinę później, jak włączyli i wszystkie urządzenia pikające w domu się odezwały. Piec nie wygasł, odpalił się sam..... Dzień zaczęłam od nałożenia farby na siebie, później pójdę kończyć malowanie ścian i drzwi.
I wiecie co? Ciągle stresa nie mam pan zielony Jakoś to będzie aniołek Zapobiegawczo wspomagacze dziś wzięłam, bo moje nóżki odmawiają już współpracy, niezadowolone, że ciągle na stołki i drabiny włażę....


  PRZEJDŹ NA FORUM