Misiu ale mi cudne wspomnienia z dzieciństwa przypomniałaś - dzięki Ci stokrotne Kiedyś jako dziecko mieszkaliśmy w bardzo małym mieszkanku i choć na codzień było bardzo sterylnie jak na takie warunki - kuchnia węglowa , to mama zawsze zadziwiała nas na święta Wszystko miała dopracowane co do godziny ,jak nie do minuty Dom pachniał wypastowaną ,a wcześniej na kolanach wyszorowaną podłogą , plus zapach środków do czyszczenia mebli , świeżo upranych firan i zasłon , choinki , ciast , pieczonego mięsiwa , mandarynek i co tam jeszcze - na to kiedyś czekało się cały rok i chyba tak mi juz pozostało Chciałabym przekazywać tą tradycję dzieciom ,ale marnie mi to chyba wychodzi córka odkąd przebywa w Belgii stała się ateistką , choć chyba bardziej na pokaz bo każde święta z nami celebruje i nawet spodziewa się otrzymać prezent pod choinkę a i sama ostatnio popadła w wir zakupów prezentowych ! młody jak na razie odziedziczył po mamie świętomaniactwo i oby mu tak zostało |