Ale wstrętne popołudnie: dzieci takiego czadu dawały, że byłam o włos od wystawienia ich za drzwi, żeby je sobie orkan porwał Przez ten fatalny wiatr serce mi z lekka zdechło i większość popołudnia przeleżałam zastanawiając się w jaki sposób pozbyć się dzieci, żeby śladów nie było Na szczęście cardiolowy drink postawił mnie na nogi i nawet nadzienie do pierogów wigilijnych przygotowałam, a potem weszłam w Kompost i ubawiłam się setnie czytając o zasłonach Zuzi...przypomniało mi to, że jeszcze nie dostałam tego pierścionka zaręczynowego, co to R. 8 lat temu sugerował, że da....czyli chyba powinnam dalej czekać grzecznie, bo może ONI wszyscy taki spóźniony zaskok mają?
Asiu, lebkuchen możesz spokojnie potraktować jak wszystkie inne pierniki i umieścić w zamkniętym pojemniku celem zmięknięcia. Z mojego piernikowania dziś niestety kicha, ale jak Olka powieje dalej na wschód, to może jutro dam radę? |