No, i to lubię, śniadanie podane, deser też...czekam na dzień, kiedy w końcu zostanie opracowana technologia wyciągania przedmiotów z monitora i sprawiania, że będą prawdziwe
U nas świt był piękny, z oszronionymi polami i różowymi barankami na niebie, ale teraz niebo się zaciąga (niech to będzie śnieg, niech to będzie śnieg...) Miałam jechać z chorym Rydzykiem do weta, ale Sara zasnęła jak kamień więc czekam, aż się obudzi. Rydzyk w końcu zaczaił, że jak się nie odblokuje, to mu nie mam jak pomóc i nawet dał się łaskawie pogłaskać (raz)...mam nadzieję, że to oko zaropiałe da się jeszcze wyleczyć...no i jego matkę wredną muszę jakoś dopaść, bo kaszle i kicha...z dziećmi jakoś łatwiej w takich sytuacjach, bo przynajmniej nie mają czym podrapać w ramach wyrażania dezaprobaty No i nawrzeszczeć można czy w tyłek dać albo potworami postraszyć...a czym sterroryzować kota? |