Rozmowy przy kawie (6) |
Wszyscy się tu czymś chwalą to i ja się pochwalę. Jeśli kto już czytał na Oazie w moim wątku, to niech nie czyta ale ni mogłam się oprzeć, by się z Wami nie podzielić tą rewelacyjną wiadomością :wink4: Dostałam skierowanie do sanatorium - normalnie jak poczytałam to leżę i kwiczę To dopiero hicior! Pytali - chce pani góry czy morze? No cóż - pewnie, że góry No to dostałam... gór co prawda nawet dalszej oddali nie widać, ale jednak do gór bliżej niż do morza Czytam - najmniejsze uzdrowisko w Polsce - na wsi , klimat nizinny. Jasny gwint, uzdrowisko nizinne na wsi to ja mam w domu. Tamto miejsce - szumnie uzdrowiskiem nazwane leży przy głównej trasie przelotowej - spojrzałam na street view - ruch jak diabli, tir pomyka za tirem... faktycznie cudne miejsce na uzdrowisko. U mnie pod domem przynajmniej spalinami nie cuchnie. Czytam dalej... park zdrojowy, ścieżka zdrowia... zaglądam w opinie - parku nie ma i chyba nigdy nie było, a ścieżka owszem była kiedyś, ale dawno zarosła. Wokół same pola i łąki, nie ma gdzie wyjść na spacer. Sanatorium - relikt gierkowski, bród, smród i ... jedzenie pod psem. Ale we wsi są 2 sklepiki, więc z głodu nie umrę :happy: Wszystkie opinie - "nie polecam" I teraz się zastanawiam - dojazd i pobyt, ok 1000zł . Czy nie sensowniej wykupić schroniska i wędrować 10 dni po Tatrach za tą kasę?? 3 tygodnie na wsi zabitej dechami bez żadnego zajęcia poza zabiegami rano?? Toż ja tam zwariuję z bezczynności. Może im choć ogród założę pod oknami? Gdyby tam chociaż pociąg dojeżdżał, wzięłabym rower i dałoby się przetrwać... Poprzednio byłam w Kołobrzegu, z koleżanką, z własnym rowerem. Dni wypełnione zajęciami po brzegi. No tak... ale ośmieliłam się narzekać na pogodę (padało i wiało 2 tygodnie na 3 pobytu) - to teraz mam za swoje |