Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :)
Małgosiu i Krzysiu kwestia jabłeczna zaczyna mnie wciągać coraz bardziej wesoły

A my po raz kolejny przenieśliśmy się z miasta na wieś korzystając z dobrodziejstwa długiego weekendu czyli soboty i niedzieli zmostkowanych ze Świętem Niepodległości. Nie poważyliśmy się na wyjazd w piątkowe popołudnie, spodziewając się gigantycznych korków i drgawek nerwowych W. Zresztą W. wracając z pracy oznajmił, że wyjazd w Łomiankach zaklopsowany dokumentnie, a zatem spokojnie zostaliśmy w domu. Spakowaliśmy tobołki, samochód większy był załadowany hałdą zrębek oraz doniczkami z roślinami. Wyruszyliśmy wraz z domową menażerią ok. 6.00 rano w sobotę i już po pół godzinie opuszczaliśmy granice miasta stołecznego w kierunku na Terespol. Co prawda po jakichś 20 km napotkaliśmy na zator i już byliśmy skłonni przypuszczać, że dogoniliśmy ogon wczorajszego peletonu wesoły Na szczęście po paru chwilach rozładowało się i pomknęliśmy dalej bez przeszkód. Zakupy zrobiliśmy w Białej, choć chleb musiał, no musiał być z Rossosza wesoły Deszcz, a raczej mżawka towarzyszyły nam niemal przez całą drogę. Chmury wisiały nisko i nic nie zapowiadało poprawy pogody. Dobra jest, najwyżej się wyśpimy oraz będziemy się wylegiwać z lekturą przy ciepłych piecachwesoły

Dojechaliśmy przed 11.00, w domku wszystko w porządku, nawet myszami już czuć nie było! Niestety pogoda również i tu do kitu, ogród tonął we mgle i drobnych kroplach deszczu. Zaczęłam od rozpalania w piecu i pod kuchnią, bo w domu chłód, choć temperatura na zewnątrz była nieoczekiwanie wysoka. Jak na tę porę roku, rzecz jasna.I tak zaczęliśmy listopadowy pobyt, którego opis w kolejnych odsłonach przedstawię w c.d., który niebawem n.



  PRZEJDŹ NA FORUM