Na oponki i rogaliki też się piszę - dobrze ,że tylko wirtualnie Właśnie wróciliśmy z imprezy mikołajkowej w klubowej kantynie - porażka totalna Na początku dla dzieci produkował się iluzjonista , potem zawitał Mikołaj i to tyle z fajnych sytuacji Zaraz po ,2 ćwierć inteligentów pod wpływem wdało się na sali w przepychankę na oczach dzieci w nieskończoność czekaliśmy na posiłki - dobrze ,że choć dzieci miały pierwszeństwo Ale posiłek znów zakłócili kolejni wstawieni panowie a zaraz po tym panie - no ręce mi opadły i uznaliśmy ,że nic tu po nas W dodatku ktoś podwędził młodego prezent - piłkę i młody wyje mimo obiecanej nowej w środę NO Masakra jakaś |