Wczoraj grzecznie byłam u Rodziców, bo po 2 tygodniach już musiałam. U mnie słonko, a w ogródku mm.in. dalie nadal stoją. Jak i większość doniczkowych, w tym datury. Jutro jednak bezapelacyjnie je sprzątnę, bo już nie ma na co czekać. A dalie? Jak zmarzną. Słowem, chyba nie było przymrozku. Choć w nocy świat za oknem wyglądał jak z horroru. Mgła była straszliwa i widać, że zimno. Costa nie mam, bo mam jeszcze ciastka z zeszłego tygodnia. Odkąd pije ten sok z białej morwy nie ciągnie mnie jakoś strasznie na słodycze. Na piecu za to duszą się żeberka Uwielbiam je, a że Aga ich nie je teraz i teraz jej nie ma, mogę je robić bezkarnie. Podobnie jak kaszankę, czy wątróbkę. Słowem, są jakieś zalety tego, że dziecię jest poza domem |