Rozmowy przy kawie (5)
Dario, miałam juz wiele tymczasków i wszystkie znalazły dobre domy, żaden nie został, Tami i Lars są adoptowane przez nas z wyboru . A do oddania psa człowiek sie przyzwyczaja, po pierwsze to sprawa nastawienia, jeśli od początku się wie, że pies jest do adopcji, a nie mój, to mimo ciepłych uczuć jednak rozum decyduje, po drugie wiem przecież, że na pomoc czekają następne psiaki w potrzebie i gdy ten pójdzie do nowego domu, bedę mogła uratować kolejnego. Oczywiście, że przywiązuję sie do psiaków, ale oddaje psa tylko do takiego domu, w którym bedzie miał bardzo dobrze i będzie kochany, więc wiem, że robię dobrze. Poza tym, nie o mój komfort emocjonalny tu chodzi, tylko o to, żeby ratować zwierzaki, które źli ludzie skrzywdzili. Jeśli psiak trafia do dobrego człowieka, który o niego dba i kocha go, to mój chwilowy dyskomfort i tęsknota nie mają znaczenia.


  PRZEJDŹ NA FORUM