Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :) |
Ściskam z wdzięcznością za wszystkie życzenia! W cz.II postaram się opisać w miarę ciekawie dzień, który zasadniczo nie obfitował w czyny bohaterskie i nadludzkie. Zaczęło się od tego, że obudziłam się ok.9.00. Już nie pamietam, kiedy ostatni raz tak długo spałam. Za oknem szaro, mglisto, a chmury szorowały opasłymi brzuszyskami po dachach domów. W. rozpakowywał graty z samochodu z zamiarem pojechania po zaopatrzenie. Zrobiliśmy listę niezbędnych produktów, W. zniknął za zakrętem, a ja po lekkim przedśniadaniu wlazłam pod kołdrę i zasnęłam na kolejne dwie godziny. Po jedenastej postanowiłam wygrzebać się z piernatów, nadjechał także W. z zakupami i opowieścią o spotkaniu z ciekawym człowiekiem. Otóż przed jednym ze sklepów zwykle urzęduje starszy jegomość, który sprzedaje warzywa i owoce. W. wdał się w rozmowę i okazało się, że ten starszy pan to ogrodnik, a jego ojciec i dziad to także byli ogrodnicy. Jak się domyślacie, W. nie odpuścił okazji i panowie utonęli w rozmowie nt. szczepienia drzew owocowych, Albiczuka, odmian jabłoni, które rosną u tegoż pana w ogrodzie od "przedwojny"i wciąż owocują. Obiecał nam zaszczepić te odmiany z samej radości, że ktoś okazał zainteresowanie i będzie mógł z kimś podzielić się swoją pasją. W. ogromnie się ucieszył z tego spotkania, kupił u dziadka jabłka oraz pomidory.![]() ![]() Po zrelacjonowaniu powyższego W. wręczył mi okolicznościowy kwiatek oraz flaszkę również okolicznościową na poczet rocznicy urodzin, które formalnie nastąpiły dnia następnego ![]() ![]() ![]() Zdumiona zapytałam W. gdzie on w Wisznicach dostał Barolo, na co beztrosko odparł, że w mięsnym ![]() ![]() Wyszłam z kawą na ganek. I tu niespodzianka! Zakwitła kobea wyhodowana w doniczce a następnie posadzona tu do gruntu. No, kwiatek sztuk jeden co prawda, ale chęci się liczą ![]() ![]() ![]() Pomaszerowałam w kierunku różanki. A tam mamy tak ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Dalia z bulwy zdecydowała się zakwitnąć ![]() No to skoro już wylazłam, postanowiłam obejrzeć inne kąty ogrodu. Rabata przy wejściu - widok od strony sadu. ![]() I od strony różanki ![]() Sam sad w jesiennej wersji ![]() Rabaty przedoborowe ![]() To skrajny fragment ogrodu, na wysokości stodoły, gdzie mamy świerki, derenie, metasekwoję i coś tam jeszcze. ![]() Kolory jesieni ![]() ![]() ![]() Droga wjazdowa miejscami pokryta złotymi liśćmi klonu ![]() W. przebrał się w strój kosiarza i udał się na ostatnią walkę z roślinnością w tym sezonie. Ja z kolei chcąc nie chcąc zaczęłam uprzątać ślady mysich baletów. Wyszorowałam łazienkę włącznie z szufladami w komodzie umywalkowej - myszy dobrały się do apteczki w szufladzie i nażarły się prochów, czyli była impreza w stylu dzieci-kwiatów ![]() ![]() Na obiad postanowiliśmy zrobić ogórkową. Po południu poszłam jeszcze do Albiczukowskiego in spe. Słoneczniki w zasadzie już przekwitły, za to kosmosy i aksamitki wysokie w pełni rozkwitu. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Niektóre słoneczniki jeszcze piękne. ![]() Najdalej na północny-zachód wysunięty fragment ogrodu ![]() ![]() Przed płotem bez czarny odmiany "Black Tower" w szpalerze krzewów różnych, których zadaniem jest ekspansywny wzrost w pasie o szerokości 2 m. wzdłuż płotu. Po prostu nie mamy siły walczyć z tym bałaganem organicznym, jaki tam panuje. Liczymy, że krzewy i byliny z czasem zrobią swoje. ![]() Rabata przed gankiem zdominowana o tej porze roku przez trawy i hortensje ![]() ![]() ![]() Bez czarny "Eva" zaowocował po raz pierwszy ![]() ![]() W. obleciał sad, wjazd aż do obory, pas trawy przed płotem od ulicy i ...skończyło się paliwo w kosie. Zabrał się zatem za przycinanie żywopłotu z ligustru. Ja krzatając się po domu, usłyszałam pocieszającą wieść wygłoszoną przez pogodynkę w Radiu Lublin: jutro ciepło i wyjrzy słonce! Kocham to radio ![]() ![]() No, ale poza tym radiostacja w dechę ![]() Jeszcze rzut ona na jesienne klimaty ![]() ![]() ![]() Czas nazbierać badyli do wazonu.Marcinki różnych odmian posadzone w ubiegłym roku chyba, świetnie się do tego nadały. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nadszedł wieczór, a ja jeszcze odczuwając skutki intensywnego życia zawodowego oraz mając wyraźnie objawy zatrucia świeżym powietrzem, postanowiłam pospać sobie, póki mogę. A czy w niedzielę pogoda się poprawiła zgodnie z prognozami i co z tego wynikło opowiem w tradycyjnym c.d., który jak najbardziej n. |