Witam niedzielnie
ale sobie pospałam , ale w końcu niedziela , więc luzik... Czytam ( zazwyczaj czytam z poślizgiem , mysle o tym , a pózniej piszę swoje przemyslenia) dyskusje o Wszystkich Świętych , chodzeniu na cmentarze , chryzantemach ,o rewiach mody . Kiedys miałam podobnie , zmieniło sie odkad mam na cmentarzu bardzo bliską osobę . Nie potrafie tego wytłumaczyć , ale przestałam sie bać cmentarzy , mało tego lubię tam chodzić , posprzatac , zapalić znicz , porozmawiać w myślach z Tatą , chwileczke ( bo przeciez długo tam nie przebywam ) posiedzieć na ławeczce. Z racji odległosci nie jestem tam czesto , ale tak raz w miesiacu to na pewno. Janusz ma rację , ze to tradycja , piękna tradycja moim zdaniem. Pisałam juz nie raz ,że mamy najblizszą rodzinę rozrzucona po całej Polsce , ale nigdy ( no chyba że choroba , lub inny kataklizm ) nie wymigiwałam sie od odwiedzin w tym dniu najblizszych W nosie mam rewię mody , ide tam w innym celu . Teraz jedziemy 350 km , aby odwiedzic grób Mamy mojego eMa ( naprawde cieszyłabym sie gdyby to było tylko 20 km) Bedąc w Grecji na wyspie weszlismy podczas spaceru na cmentarz . to co od razu rzuciło sie w oczy , to biel , wszystkie grobowce białe i bardzo kolorowo ozdobione , Moze to nie własciwe słowo , ale tak jakos optymistycznie i lekko , pogodnie sie czuło chodząc wsród tych grobów.
(Jezeli kogos bedzie raziło to zdjęcie , proszę otwarcie powiedzieć a wykasuję je)
|