Rozmowy przy kawie (5)
A ja wróciłam..dzielna byłam, bo jak ulewa nieco zelżała, podjęłam męską decyzję, że jednak jadę....jutro moze być gorzej, a mechanik pilny był. No i pan Bóg pracowitemu wynagrodził, bo padać przestało, jak wjechałam do Lwówka, a lunęło z powrotem dopiero jak zajechałam pod dombardzo szczęśliwy Mechanik obleciany, po pół roku mogę przestać jeździć ze wzrokiem utkwionym w mierniku temperatury i palcem w gotowości do natychmiastowego włączenia ogrzewania, jakby do 100 stopni doleciało lol

teraz poczytam co u Was, a potem odszczurzanie...nie mam specjalnej potrzeby emocjonalnej, ale nie spocznę póki nie wyczaję, gdzie mi babsko młodsze schowalo wzór do chusty (na delikatne podypytywanie odpowiada z oczami jak pięć złotych "Nie ma, nie blałam, mama zgubila" bardzo szczęśliwy)


  PRZEJDŹ NA FORUM