Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja
[Marysiu No dzieli nas równe 30 cm różnicy, a raczej dzieliło w dniu ślubu...eM się szybciej udeptuje i rozlewa na boki niż ja, więc być może na starość będziemy równi wzrostemlol

Regino, dziękuję, młodość rzecz względna: ja się czuję z każdym dniem młodsza (co może być także oznaką nadchodzacego Altzheimera), ale moje dzieci uważają że 40-letnia matka jest spróchniałą staruszkątaki dziwny

Dario no sęk w tym, że dogadują się umiarkowanie...i tak lepiej niż wcześniej, pierwsze cztery lata zycia tłukły się bez przerwy diabeł Ale mają bardzo różne charaktery i mniej więcej po godzinie wspólnej zabawy zaczynają się wzajemnie wkurzać...tak teraz myślę, że łączą je identyczne stosunki, jak ich matki w dzieciństwie...nienawidziłyśmy się serdecznie przez pierwsze 20 lat zycia, a potem zaczęło się prawdziwe życie i jak zaczęło dokopywać, to zrozumiałyśmy, ze nie ma ważniejszego człowieka na świecie niż siostra aniołek

Moniko no jakieś tam wspólne geny mamy, więc w sumie możemy być podobne (jak Małgosia do Kory? lol)...ja jakoś o kleszczach zupełnie zapomniałam, bo mi wizja grzybów czerwoną płachtą oczy zasnuła bardzo szczęśliwy ale żadnego nie złapałyśmy, za to widziałyśmy całkiem dorodnego padalca/zaskrońca i to mi natychmiast przypomniało, że latem u nas na polach ludzie żmije widywali, ale uznałam, że już za zimno na jadowite gady...no i te grzyby wesoły

Iwonko dzięki...z dobrocią to różnie...największe serce ma właśnie nasza średnia siostra, bo wielkie serce trzeba mieć, żeby dobrowolnie wybrać opiekę nad staruszkami, jako powołanie życiowe (aczkolwiek nasza mama uważa, że to potworna degradacja i upadek zmieniać pieluchy 90-latkom smutny). Szkoda, że żeby je realizować musiała wyjechać i pozazdrościć można irlandzkim staruszkom, ze do nich pojechała aniołek

A teraz zaległości domowo ogrodowe...wczoraj udało mi się po miesiącu przerwy popracować w końcu na serio w ogrodzie, roboty jest zdecydowanie wiecej niż czasu do zimy, ale jeśli tylko uda mi się zrobić miejsce na wszystkie zadoniczkowane rośliny i je posadzić oraz posadzić cebulki do Wigilii, to będę szczęśliwa. front robót tym razem wypadł w dalszej części rabaty berberysowej, którą widać tutaj za ścieżką eMa:



Część przekopana będzie jej zaokrąglonym końcem, jak skończę to przesadzę tam krzewuszki i pęcherznice spod płotu - to niekoniecznie ich ostateczna miejscówka, ale zależy mi, żeby je stamtąd zabrać a teren przyrzeczno-podpłotowy solidnie zroundupować przed zimą, a wiosną w końcu zaorać. Częśc już zagospodarowana ubogacona najnowszą żurawką od Zuzi oraz całość terenu w tej części ogrodu wygląda teraz tak:









a rzeczona, przecudna zurawka tak:



Reszta ogrodu powoli pokrywa się dywanem liści, na szczęście udało się w końcu skosić półmetrową trawę, więc jakby się komuś grabić chciało (a na razie się nie chce aniołek) to jest jak.

Częśc kwitnąca ma się nieźle, bo dalej walczą jesienne róże:











oraz (prawie) kwitną chryzantemy:







cienistą połowicznie odszczurzyłam, ale trochę strach tam teraz wchodzić, bo trwa ostrzał żołędziami z naszego zapłotowego cudownego dębu:



ale odszczurzenie ujawniło zurawki rozrosłe o gigantycznych rozmiarów:



Apropos dębu - tak chcę czerwony, bardzo chcę! Mam gdzie sadzić, chciałabym go na polanie przy rzece, pełni wzrostu i tak nie doczekam, ale może choć mnie przerośnie zanim udam się na miejsce coraz lepiej widoczne z okien domu z każdym spadającym liściem, czyli nasz mały cmentarzyk... co ciekawe, mimo ze jestem wściekłym tchórzem, do nie dawna od chodzenia na pogrzeby się nawet migałam, to nie mam nic przeciwko takiemu widokowi, w końcu tam lezy Stasiowa, tam lezeli Fischerowie, oni mogą popatrzeć na swój dom, ja czuję ich zyczliwą obecność aniołek Nawet bajzel jaki robię w domu chyba ich nie wkurza, bo od prawie trzech lat pilnują mnie dyskretnie i niezmiennie wykopują z łóżka wieczorem, jeśli nie zamknę jakiś drzwi aniołek

A jeśli o drzwi chodzi, to wzięłam się za opalanie naszych wrót wejściowych - robota żmudna, bo mają masę zdobień i nierówności, ale i tak o niebo szybsza niż drapakiem....doliczyłam na nich siedem warstw farby...i tak nieźle, że tylko tyle, zważywszy, ze mają na pewno 100 lat, a prawdopodobnie więcej. Efekty jeszcze nie są spektakularne:



ale codziennie po godzince i do zimy zrobię aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM