Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja
Doobra, ponieważ bedzie długo i chaotycznie, a MUSZĘ popełnić ten wpis dziś, bo potem pozapominam, co miałam napisac, to najpierw te odpowiedzi, które pamiętam...a potem doczytam jeszcze raz resztę Waszych wpisów i uzupełnię aniołek

Misiu mówisz i masz wesoły Dorotkę mam gotową do wysyłki, Lykkefund nie ukorzeniałam i teraz już za późno nieco, ale przysypię jej kilka zwisających pędów i zobaczymy co z tego wyjdzie, a jak nie wyjdzie, to wiosną po bożemu z sadzonek zielnych zrobię. Wysłać mogę dopiero 13.X, bo w przyszłym tygodniu nie dam rady, więc masz 10 dni na zastanowienie się,c o jeszcze ode mnie chcesz.

Odnośnie do wysyłek: Halinko, Aniu-Czarna nie zapomniałam o Was, tylko płynność finansową chwilowo utraciłam i nie miałam jak wysłać..płynność wróciła, więc 13.X wyślę Wam zaległe obietnice roślinne wesoły

Zuziu a mi się Twój pomysł z barwinkiem podoba, zwłaszcza, że prawdopodobnie mam go gdzieś na cienistej...wykonałam tytaniczny wysiłek odchwaszczenia jakiejś 1/6, jeszcze nie znalazłam, ale szukam wytrwale bardzo szczęśliwy Wysiłek opłacił się, bo w odchwaszczonym miejscu wyladowały dary roślinne od Ciebie - częściowo, bo dabrówkę wsadziłam (tę wąskolistną) między schodkami, a żurawkę na honorowym miejscu na nowym zurawkowisku...tu zdjęcia będą wkrótce, bo dziś nie zdążyłam.aniołek

Dziś zdjęcie nieco niechlujne, ale chałupe rozbarbaną mam, o czym zaraz, a pochwalić się musiałam, co jeszcze od Zuzi dostałam...otóż dostałam pakiet marzyciela, który mnie głęboko wzruszył:



W skład pakietu wchodzi zestaw nalewek, przy których można snuć marzenia i plany, przecudowna niebieska mydelniczka (zdjęcie nie oddaje koloru, jest idealny, dokładnie taki jak uwielbiam) i... kafelek z serii, do której od dwóch lat wzdycham z osobistą dedykacją na odwrocie...ten kafelek mnie tak wzruszył, bo dostałam do ręki namacalnie kawałek swojego marzenia i motywację, by dalej walczyć o jego realizację wesoły Mam pomysł na zachowanie kafelka na wieczną pamiątkę, ale powiem jaki, jak go dopracuję w głowie aniołek

Tymczasem ostatnie trzy dni roboty ruszyły z kopyta...eM tygodnia potrzebował, zeby zrozumieć, ze naprawdę ma urlop, a jak zaskoczył, to rzucił się robić wszystko naraz w skutek czego:

1) mamy nowe drzwi od podwórza..u nas są to drzwi główne, te od frontu otwieramy tylko gościom, księdzu i Rysiowi lol



Drzwi eM zakupił w wyjątkowej promocji, na parę tygodni przed naszą wyprowadzką na wieś...zakupił kompulsywnie bez konsultacji ze mną, więc bardzo się cieszę, że wyladowały od podwórza, a nie frontu, bo teraz od frontu potrzebne będą inne...tym razem wybierane przeze mnie taki dziwny

2) Zdemontowany został pomnik ku czci naczelnego murarza Ch., który obiecał postawić ganek i robotę porzucił na etapie muru wysokości 30 cm:



W zamian powstanie ganek z pustaków ceramicznych, czy jakoś tak...w technologię nie wnikam, na ile mieści się w budżecie, natomiast wniknęłam zdecydowanie w projekt ganku i przerobiłam wizję eMa (przysadzisty kurnik) na swoją (nieco mniej przysadzisty kurnik lol) chcielibyśmy wybudować teraz, jak dokończę windykację należności - to co prawda nieco przestawia plany remontowe, ale ganek jest niezbedny dla oszczędności opałowych, więc warto te plany nieco zmienić.

Budowa ganku nie przeszkadza mi przystąpić do robót nad naszymi cudnymi przeszło stuletnimi drzwiami wejściowymi...w ramach kontynuacji pracy nad fasadą i skuwania fekalnego brązu wokół okien przystapiłam w końcu z drżącymi piórkami do bardziej zdecydowanego zdzierania farby z drzwi i....tadam ....po niemal 3 latach odważyłam się użyć opalarki:





efekt w pełni mnie zadowala, robi się mniej więcej 5 razy szybciej i łatwiej niż zdzierakiem, a jak przestanę panikować i czaić się, żeby sobie rączek nie opalić to pójdzie jeszcze szybciejaniołek

3. Dramatyczny niedobór środków pieniężnych zmusił nas do kreatywnego pozyskania tychże, i po szybkim odrzuceniu opcji ze sprzedażą narządów własnych (zbyt zniszczone hulaszczym życiem) lub cudzych (opcję mordu dla korzyści majątkowych zostawiamy sobie na absolutną ostateczność :twistedwesoły przypomniało nam się, że mamy niemal żywą gotówkę w postaci postasiowej kuchenki....



kuchenka została wytargana z mrocznego kąta (na jej miejsce poszedł nasz prezent ślubny dla córek, czyli nierozdziewiczona nadal zmywarka lol) i spieniężona, natomiast wytarganie skonczyło się odkryciem, że kąt z kuchenką niesprzatany mniej więcej od czasów Gierka wymaga jednak interwencji człowieka i od słowa do słowa, przemeblowaliśmy ponownie hol (zdjęcia z bajzlem, bo robione w trakcie):





Przemeblowanie odsłoniło kąt przy oknie, który zamierzam w pierwszej kolejności skuć, gdyż ogólne oględziny odsłoniętego muru ujawniły, że dojrzał do fugowania i ostatecznej obróbki...dojrzał na tyle, że jest o krok od przejrzenia i zaniku całej obecnej fugi.

Przy demontażu murku gankowego eM wziął się od razu za sprzątanie kuźni i wywózkę kamieni, więc poprosiłam, zeby mi kila na ścieżkę ciepnął...naprawdę chciałam tylko ciepnięcia, ale eM uznał, że jest okazja, żeby pokazać laikowi, jak się prawidłowo robi kamienne dróżki i...



tadaaaam jest dróżka lol



to znaczy jest do końca, widzę, że zapomniałam o zrobieniu zdjęcia efektu finalnego, jutro nadrobię zawstydzony

I zrobiliśmy jeszcze mnóstwo innych duperelek, ale mało widowiskowych...

Więcej następnym razem, zmęczyłam się opisywaniem dokonań, ale na koniec jeszcze, chciałam Wam pokazać, dlaczego mam tak dużo wolnego czasu...otóż, jeśli potrzebuję czasu na zajęcia poza komputerowe, to rzucam od niechcenia "Chyba już wkrótce trzeba będzie pisać listy do Mikołaja" i dziewczęta przyklejone do googla chłoną najnowsze dokonania przemysłu zabawkarskiego:



a jak potrzebuję czasu przy komputerze, to ignoruję głupie zabawy i tylko jak podniosę głowę do góry to widzę, że na przykład trwa w najlepsze zabawa w majtkowych piratów lol



  PRZEJDŹ NA FORUM