Rozmowy przy kawie (4)
Z wrzątek zaliczyłam, a teraz namiętnie trzymam kciuka w bardzo ciepłym wywarze z szarego mydła. Jest lekko lepiej. W międzyczasie wyrwałam swoje selery z grządki, wycięłam większość pietruszki i lubczyku. Dodałam por od cioci zza płotu i zrobiłam rosołowe pakieciki. Potem wyciągnę sobie taki pakiet z zamrażarki, tylko dodam marchewkę i mam gotową włoszczyznę do zup. Do tego eko. Posiekałam także część pietruszki do plastikowych pudełek i tez poszły się mrozić. Powycinałam też suche badyle zgniłe pędy i pąki. Wiele się nie da, jak prawy kciuk się zepsuł diabeł diabeł Z ciasta piernikowego w zeszłym roku wyszły mi 4 pierniki i wielkie pudło pierniczków, więc dość. Ale nastawię go dopiero w okolicy końca października. Jeść wcześniej bym zjadła, ale to już nie byłoby to samo. To tak jak jedzenie karpie. Jak się je tylko na święta, to smakuje jak nigdy bardzo szczęśliwy
A może Flo trzebaby zafundować okulary przeciwsłoneczne, by poprawić jej komfort życia??? W końcu teraz ma świecić słonko przez dobrych kilkanaście dni. Oby się sprawdziło zmieszany


  PRZEJDŹ NA FORUM