Dwa w jednym, czyli miejska dżungla |
Misiu ależ możesz pisać dowolną ilość razy na temat zawilców Dokładnie tak jak mówisz: są delikatne i zwiewne. To dla Ciebie bukiecik Ewo u nie właśnie ponownie gościł niskopodwoziowy narzeczony Kredki i stratował sporo Właściciele byli chyba sześciokrotnie przez nas proszeni o pilnowanie stwora i nic. Chyba przyjdzie poinformować stosowne organa. Janeczkojest jeszcze nieco kolorów w ogrodzie, a po porannym deszczu w słońcu wszystko wygląda znacznie lepiej Dorotko rzeczywiście gdyby nie ta wiocha, to bym we frustracje popadła. Dobrze, że areał jest i Albiczukowski kiedyś zachwyci autora oryginału, który może obserwuje nasze poczynania z góry Dziś, jak wspomniałam, pogoda spłatała figla, poranek wstał dżdżysty i ponury, ja już z kryminałem w łóżku umościłam się w horyzontalnej pozycji a tu około 10.00 zaczęło się przejaśniać, więc Kredkę na sznurek i do lasu. Tam jeszcze jesieni tak bardzo nie widać. Ludzi niewielu, a słońce coraz mocniej przygrzewało. Po powrocie ( i po wygonieniu absztyfikanta Kredki, który pomimo barykad i zasieków jakoś przelazł) aparat do łapy i najpierw astry na celowniku Róże jesienne. Niektóre jakoś zmieniają pokrój na te ostatnie rzuty kwitnienia. Odętka i żółwik Hortensja, chyba jedyna nie przebarwiona jeszcze. Bazylia w balijkach kwitnie, przyciągając trzmiele (żaden na zdjęciu nie chciał wystąpić) Cyklamen jednak wylazł, choć myślałam, że go szlag trafił A tu taka krzewinka, co ja nigdy nie pamietam nazwy. I widoczki |