Rozmowy przy kawie (4) |
Niedziela, i co z tego jak ja do pracuni na drugą zmianę idę, bo przecież szkolić mnie muszą na tym mięsie, jak remanent zrobić mam a wczoraj jak wracałam z młodzieżą, bo ich wożę też na te szkolenia, to mi jedna żarówka padła i o zmoro ja ślepawa, ciemnica, a ja nie potrafić po ciemku nic, ale jakoś dojechałam i właśnie mężuś w tej mojej maegance rzuca mięsem, bo łapę ma wielką a wsadzić żaróweczkę to jest wyczyn tam i co ja się nasłucham przekleństw, to nawet diabły w piekle tyle nie słyszały |