Fragment planety Ziemia
Wczoraj sie zdziwiłam. Poszłam z koszykiem, żeby pozbierać orzechy laskowe, bo juz prrawie wszystkie spadły z moich wielkich leszczyn. Czekałam, aż wszystkie spadną, żeby pozbierać hurtem, było dużo. Przychodzę, a tu nie ma orzechów, tylko rozdrobnione łupiny, wokół wszystko stratowane, rododendrony wykopane, miskant obok częściowo stratowany... Znam ten widok z innych miejsc ogrodu, więc wiem, że to dziki, zresztą jeszcze czuć było ich zapaszek oczko Psy lekko poirytowane bezkarna obecnościa grubego zwierza eh Poszłam na spacer z psami i widziałam, że dzicze stadko po drodze zaliczyło opadłe śliwki i oczywiście żołędzie pod dębami w lasku wesoły Orzechów laskowych troche mi szkoda, bo chciałam dać moim niedzielnym gościom po woreczku, ale cóż, tak to jest, gdy większośc ogrodu nie jest ogrodzona, a mieszka się na skraju wsi... No, ale rododendronów to mogły nie wykopywać! diabeł



A to połać zdziczałej rudbekii u stóp Rudaw Janowickich

Jest inwazyjna, czytałam, że w Bieszczadach zaczyna być ekologicznym problemem, bo tam, gdzie sie pojawia, rozrasta sie tak bardzo, że wypiera rodzime gatunki, lubi wilgotne tereny wzdłuż rzek. Podobny problem na suchych terenach jest z nawłocią kanadyjską... No, ale widok jest fajny. Zamierzam pojechać i pozbierać sobie nasiona, a może i wykopie sobie trochę, w końcu u mnie mogę kosić, gdyby sie za bardzo rozrosła...


  PRZEJDŹ NA FORUM