Rozmowy przy kawie (3) |
Widzę, ze wszyscy zapracowani po kokardę, albo akonto Marysiowego święta balują, bo cisza aż w uszach dzwoni ja postanowiłam czynnie walczyć z niemocą i zawzięłam się: uczciwie parę godzin popracowalam, dzieciom nieznosnym z powodu pełni obiad dwudaniowy zrobiłam, a nawet zaczęlam nadrabiać zaległości z paczkami, bo mi się uzbierało jeszcze od lipca co poniektóre no i nie czuję się wcale gorzej niż jak zdychałam nic nie robiąc, stąd wniosek, ze nie ma się co z sobą pickać Teraz jeszcze ogarnę co nieco, uduszę dzieci i zamknę w wyczystce i mozna rozpocząć spokojny wieczór z szydełkiem a doczytałam, że Marysia nie świętowała tylko siłę roboczą podejmowała...mam tak dość życia w zawieszeniu przedremontowym, ze chyba bym z dziką atencją powitała kogokolwiek robiacego cokolwiek remontowego w tym domu...no może nie kogokolwiek, bo już Rysio łypał dziś do mnie zalotnie pijanym oczkiem spod sklepu sugerując, ze wkrótce wrócimy do sprawy ganku |