Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :) |
EwuniuEs postaram się zebrać, oczywiście. Jeśli utrafimy z terminem przyjazdu. W razie czego niektóre już chyba będzie można podzielić. Polski Gaudi zasługuje na sławę Joasiu atko Kredka generalnie jest wykończona od patrzenia na nasze zmagania I w związku z tym odpocząć musi. A odpoczywa na przykład tak: Esmeraldo dzięki za odwiedziny i dobrą energię. Przyda się na pewno, gdyż wielokrotnie zapał i chęci nieco siadają w przypływach czarnowidztwa i duchowego osłabienia Aniu, Małgosiu szczygły to chyba widziałam pierwszy raz w życiu i od razu w ilościach hurtowych Widać, że pasą się przed zimą. No to jeszcze jeden szczygiełek Tu jeszcze chyba "dziecioka" karmi oraz inny ptaszek (kowalik?) W. ziemniaczków nie odpuści, to dla niego danie obowiązkowe i każda potrawa (z kilkoma nielicznymi wyjątkami) podana bez ziemniaków jest zdyskwalifikowana Więc będzie sadził, choćby miał walczyć z wszystkimi chrząszczami Kolorado świata i innymi zarazami Basiu okna są 100% oryginalne i właśnie tak się otwierają. Góra unosi się na zawiasach zamocowanych na szczytowej framudze a dolne skrzydła otwierają się na zewnątrz. Misiu Sielskie Życie kupujemy tylko na wsi. To raczej rytuał niż przywiązanie do literackiej strony tegoż wydawnictwa. Bawią nas (a w szczególności W.) takie opisy, że "dom zbudowano ze stuletnich sosnowych bali", co ma sugerować jakąś wyjątkowość tych bali i w związku z tym i opisywanego domu. Ten kto wie, obśmieje taki tekst, bo sosna jest właśnie wykorzystywana jako materiał budulcowy w wieku 100 lat i nic w tym nadzwyczajnego. W cz. IV opiszę niedzielne przedpołudnie, chyba tyle zdążę w godzinach pracy Umilam sobie tym służbowe obowiązki, choć pisanie wychodzi strasznie na raty. Niedziela rozpoczęła się zupełnie inną aurą niż sobota, ponieważ słoneczko wyjrzało całkiem konkretnie. Z uwagi na panujące obyczaje koszenie kosą spalinową odpadało. Należało zatem skupić się na sadzeniu tego, co przyjechało, w celu zagospodarowania kolejnych poletek wydartych chwastom. Ale piękna pogoda oraz namolność Kredki skłoniła nas do wyjścia poza teren podwórka i popatrzeniu, co tam w lesie piszczy. Las okoliczny wygląda pięknie późnym latem, ponieważ rośnie tam sporo wrzosu. Teraz był w początkowej fazie kwitnienia, ale i tak ładnie było. W. poszedł boso, co mnie zawsze lekką zgrozą przejmuje, ale on uwielbia jak mu stopy zanurzają się w różne rzeczy leśne, np. takie: albo takie: Ogólnie ta dwójka wyglądała na zadowolonych Szliśmy sobie niespiesznie, gawędząc i gapiąc się dookoła. W lesie były grzybki takie Ale i takie W kilku miejscach rosły sobie po kilka sztuk i w sumie garstka się zebrała Poza tym roślinność przeróżna sobie rosła Trzeba było uważać, bo w lesie jednak sporo wody, ścieżki wyjeżdżone traktorami miejscami zalane były rzadkim błotem. W pewnym momencie dotarliśmy do miejsca, gdzie obszar bagienny wylał się poza standardowo zajmowany i trzeba było się przedzierać przez krzaki w poszukiwaniu przejścia. Dla niektórych było to dodatkową atrakcją i należało zrobić kilkuminutowy popas na spławianie Kredki Dotarliśmy do suchego lądu i ruszyliśmy w drogę powrotną We wsi powitały nas ptaszki Dochodziło południe, należało pomyśleć o zaplanowanych pracach ziemnych. Na poletkach, które zgrubnie oczyściłam z chwastów, rosły sobie całkiem nieoczekiwanie dalie, które wyrosły z nasion. oraz pełne kosmosy Postanowiłam je zatem ocalić i wkomponować w rabatkę, która miała być tymczasową, zanim nie zlikwidujemy otaczających pokrzyw, samosiejek robinii no i oczywiście perzu. Obejrzałam sobie różankę, kilka krzaczków ożywiło się pod wpływem promieni słonecznych. Nowe rabatki powstały za różankami idąc w kierunku frontu. Jasnej koncepcji rozplanowania przestrzennego jeszcze nie mamy. Jednakowoż jakaś wizja jest. Ale o tym w kolejnej, ostatniej części raportu czyli wtedy, gdy c.d.n. |