Dziewczyny...nawet nie wiecie, jak mi też jest przykro Niestety u nas nie miałby się kto zająć psem...może ewentualnie, gdyby nasza nieobecność była sporadyczna, ale te wyjazdy są dość regularne, średnio raz w tygodniu... No a żeby nie było, że nie ma z nim żadnych problemów...to niestety jest włóczęgą w dzień trzyma się blisko domu, a w nocy łazikuje, wyczołguje się pod bramą - niestety okazało się, że się tam zmieści...Nie da się tego tak szybko zabezpieczyć, musielibyśmy wypoziomować teren i zrobić podjazd pod bramę ( co jest w jakichś odległych planach). Zagradzaliśmy kamieniami, ale był w stanie odsunąć je łapą. Podejrzewamy, że mógł być trzymany na łańcuchu i w nocy spuszczany i że ustalił sobie taki tryb życia; w dzień najczęściej podsypia w cieniu na tarasie, a późnym wieczorem zaczyna drugie życie... |