Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja
Te drzewa były już cięte przez nas, tzn. ja poczytałam jak, eM ciął pod moim swiatłym nadzorem... po czym jeszcze poszedł przyciąć po swojemu, stąd nieco zaskakujący kształt korondiabeł Niemniej i to nieumiejętne cięcie sporo pomogło, bo wszystkie jabłonki miały owoce wielkości wiśni, a w tym sezonie widzę, że niektóre osiągną nawet rozmiary konsumpcyjne aniołek Ale rzeczywiście przydałoby się, żeby je raz jeszcze uformował prawdziwy fachowiec, więc myślę, że przyszłej wiosny postaram się takiego zorganizować.

tak jak pisałam, te drzewa mają dla mnie głównie wartość estetyczną, więc absolutnie nie będę ich wycinać, niemniej co najmniej dwa wkrótce wypadną same. jedno przycięliśmy według rad MaGorzatki i Zuzi, ale i tak słabiutka jest, po ostatnich wichurach złamała się jej jedna gałąź no i pień ma pusty na wylot



Druga, nad rzeką ma pień praktycznie pęknięty na pół i wydrążony, zatem istnieje spore prawdopodobieństwo, że one z czasem uschną i o ile same pnie być może bedą mogły jeszcze dekoracyjnie posłużyć, to koron raczej już wykształcać nie będą, a niewykluczone, że trzeba będzie je ściąć ze względów bezpieczeństwa.

Potencjalny nowy sad ma służyć użytkowo, ale też w równej mierze dekoracyjnie, bo choćby sam moment kwitnienia wart jest posiadania drzew owocowych.

co do 'lasku" zrobię zdjęcie wkrótce, jak tu we wsi jedna pani ma fajnie zrobione: na końcu działki ma posadzone świerki, sosny, brzozy i jakieś jeszcze liściaste i wyszedł jej taki mały dość luźno posadzony zagajnik.

Ja w tym narożniku nad rzeką mam na razie posadzone trzy małe świerki - ciasno posadzone, żeby stworzyły zwartą ścianę, bo jest to punkt newralgiczny: połozony ze 2-3 metry powyżej ogrodu i wszyscy przejeżdżający i przechodzący mostem widzą cały ogród jak na patelni. Ten busz liści to właśnie białe lilaki, dwie lipy dośc już duże i śliwa owocująca robaczywkami. Bliżej dolnej krawędzi zdjęcia jest na razie pusty płot, pod którym siedzą sadzonki krzewów z patyczków: derenie, tawuły i coś jeszcze, część tam docelowo zostanie:



Na płocie nadrzecznym rosną malutkie krzewuszki i pęcherznice, ale słabo rosną, bo ziemia tam kamienista, więc mam plan wyrzucić je stamtąd, po wykopaniu głębszych dołów z dobrą ziemią wsadzić jakieś drzewa ozdobne (ambrowiec, grujecznik i inne tego typu, które będą dość duże i będą łanie wyglądać jesienią), no i w tak urządzonym trójkącie chciałabym dosadzić patrząc ku środkowi pseudo-trawnika np. kępę brzóz, kasztanowiec, jesion płaczący (jeśli się uda, na razie chyba patyki padłyneutralny) a dalej mam bardzo mglisty pomysł przedzielenia trawnika w jednej trzeciej długości szpalerem krzewów ta żeby tam nad rzeką powstał zalesiony zakątek z miejscem do siedzenia... w sumie przedzielić można by też szpalerem drzew owocowych... chyba muszę znowu plan rozrysować i to ogarnąć graficznie aniołek

Z drugiej strony, zakładając, że do szczęścia konsumpcyjnego potrzebuję w sumie z 6 drzew owocowych, po jednym każdego gatunku, to rzeczywiście te drzewka można upchnąć losowo po ogrodzie...

Esme, mam 26 arów, malutko, jak się planuje zasadzenie wszystkich roślin świata, i bardzo duzo, jak przychodzi o odchwaszczania bardzo szczęśliwy

biegnę ogarnąć pracę i jeziemy z dziećmi na targ w B. po wannę ogórków do kiszenia, więc na tym na razie urywam rozważania drzewne, ale żeby było troszkę kolorowo to zdjęcia jeszcze sprzed deszczu (po pewnie nic nie zostało sądząc po żarłoczności ślimoli, które wczoraj wyszły na żer diabeł)

Lawenda - nie mogę się zabrać do jej ścięcia, bo co idę z nożycami, to mi zal takiego widoku...


Różyczki



Ostatni nabytek do wiader przeddomowych:


Pelargonia domowa ususzona z kretesem przez moją siostrę, po reanimacji i wystawieniu na dwór, pięknie zakwitła na łososiowo:


I jeżówki w odmianach:




  PRZEJDŹ NA FORUM