Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja |
Chyba sobie w kolano strzeliłam współuczestnicząc w otwieraniu tego forum, bo tu się tak fajnie gada, że człowiek nie ma czasu na pisanie własnego wątku Mój zdychający zatem chwilowo wątek rozjaśniam przelotem zdjęciami schnącego buszu, który od dziś przekształca się w busz pożerany przez ślimaki, bo od nocy leje To znaczy fajnie, że leje, ale ślimole...nawet na stronie głównej dzisiejszego wydania gazety lokalnej o nich trąbią - dyni niby ozdobnych, które coraz bardziej mi na cukinie wyglądają, bo wszystkie bez wyjątku, choć nasiona były różne owocują tak: nie tknęły, ale te cudeńka co od Małgorzatki dostała, sukinkoty obżarły...po ogórkach nawet dziura w ziemi nie została, a jak padać to niebieskiego granulatu sypać się nie da i mają dranie wypas... Na szczęście przed deszczami zdążyłam sporą część zasiekowych chaszczy zlać Tajfunem, wezmę, zaoram na gładko, nie będzie kryjówek dla drani Będzie uporządkowany warzywnik dla drani, bo zamierzam tam część funkii przesadzić...ale skoro już żreć muszą, niechże to robią kulturalnie i na ślicznych rabatkach Ekstremalne warunki pogodowe pozwalają w sposób naturalny wyselekcjonować rośliny odporne na wszystko, które muszą sobie radzić na takiej pustyni: i o dziwo radzą sobie niekoniecznie te, które bym o to podejrzewała, bo nad pokazaną szczeliną cudnie rośnie Chopin (chyba..) New Dawn, która niemal zdechła po czym znienacka wypuściła dwa gigantyczne zdrowe pędy: czy ślazówki, które najwyraźniej tam posiałam i zapomniałam: i niewiele poza tym.. Więcej kolorowych obrazków następnym razem, bo teraz kwestie sadownicze Jest takie miejsce, gdzie nowy sad by wszedł idealnie - narożnik nad rzeką, gdzie wzdłuż rzeki rosną małe krzewy żywopłotowe (do częściowej relokacji), a wzdłuż szosy lilaki, lipy i dzikie śliwki. Narożnik widziany pod różnymi katami wygląda tak: Tylko ze ja tam lasek chciałam mieć Jakby się uparł to i lasek i sad by wszedł, ale jeśli stary sad, który obecnie wygląda tak: pożyje dłużej niż zakładam, to skończy się na dwóch sadach i lesie i osiągnę pełne zacienienie wszystkiego Druga opcja jaką rozważam, to przeoranie (ponowne) warzywnika za stodołą i zrobienie tam nowego sadu (rosną już tam malinówka oraz owocujące ładnie porzeczki i agrest), tylko wówczas to będzie sad gminny, a nie mój prywatny, bo rosnąc za stodołą jest niewidoczny z domu i dzieciarnia może swobodnie pozyskiwać materiał owocowy... W ogóle mam coraz większe parcie na drzewa, wymyśliłam, że w żywopłot też jeszcze parę drzew między krzaki wetknę...naoglądam się Waszych ogrodów z cudnym starodrzewem i chcica rośnie... Na razie jednak jeszcze dwa tygodnie bezruchu, bo wszędzie, gdzie się nie ruszę w robotę i w obiektyw zagląda mi taka paszcza I nadejdzie upragniony sierpień z łopatą i widłami, daj Boże. |