Rozmowy przy kawie (1) |
Zuziu, to teraz Ty ujęłaś w słowa, to co i mi się myślało. Ja z natury jestem jednostką wybitnie niezależną, nie lubię być w klubach, nie należę do żadnego wyznania, nawet we wsi zintegrować się nie potrafię i im bardziej ktoś naciska, że muszę, tym większy opór we mnie kostnieje. Przeczytałam tę odezwę administratorską i poczułam się jak rodzic adopcyjny porzucający dzieci... wchodząc na dowolne forum, na FB, korzystając z poczty elektronicznej zgadzamy się na zachowanie z regulaminem oraz udostępnianie swoich danych (czasem się nie zgadzamy, a i tak udostepniamy...) i to jest całość naszych zobowiązań wobec administracji danego gremium. Mam 100 znajomych na FB, bywa że nie wchodzę tam i tydzień i nie zastaję po powrocie płaczliwych apelów "Patrycjo, wróć do nas" Jeśli ktoś się o mnie martwi to pisze czy dzwoni, jeśli nie, to nie i wsio. Uderzanie w ton emocjonalny sugerujący, ze nie porzuca się zaprzyjaźnionych ludzi jest tanią zagrywką - żadna z nas nikogo nie porzuciła, z osobami, z którymi jesteśmy blisko, nadal mamy kontakt, z osobami, które są nam dalsze ale lubią np. nas czytać, kontakt też jest możliwy, jeśli one tego chcą. I od razu odnosząc się do kiepskości technicznej tego forum; tak jest do bani, tak nie ma fajnych buziek, a zdjęcia czasem ucina, nie ma dobrego PW, i falbanek przy postach. Nie ma i pewnie nie będzie, bo nie to było naszą intencją. Tak naprawdę to zakładając to forum myślałyśmy tylko o sobie - my trzy: Iwonka, Zuzia i ja. Nikt nie prowadził nachalnej propagandy, z własnej woli rozesłałyśmy kilka maili do najbardziej zaprzyjaźnionych osób, gros info rozesłałyśmy w odpowiedzi skierowanej na zadane wprost pytanie "gdzie teraz piszecie?". Liczba osób, które zdecydowały się tu bywać niezwykle przyjemnie nas zaskoczyła, bo bez zbędnej skromności, ale się tego nie spodziewałyśmy Skoro jednak chcecie tu bywać, a pewne rzeczy Wam przeszkadzają, bardzo mocno zachęcam do brania spraw w swoje ręce. My nie jesteśmy żadną uber-administracją, my tylko otworzyłyśmy sobie i jak się okazuje także Wam nową możliwość komunikacji. I ostatni już raz napiszę, głównie do podczytywaczy anonimowych, bo stali bywalcy myślę, że to rozumieją: nie ma żadnej konkurencji, z nikim nie rywalizujemy - zrozumcież wreszcie! Czy jak rozmawiam z Iwonką przez maile, albo piszę prywatnie do Bei, to zdradzam wszystkie pozostałe osoby, które poznałam na FO? Czy jak chcę się spotkać z Bogusią, to muszę Was wszystkich przeprosić, że do niej jadę i obiecać, że pojadę też do wszystkich pozostałych? Mało tego, czas spędzam też na forach dzieciowych i translatorskich, czy jak siedzę tam a nie tu, na FO czy Oazie, to robię personalną krzywdę 'ogrodnikom'? Z jednego forum dzieciowego odeszłam po 6 latach z braku czasu i braku weny, z jednego translatorskiego z podobnych powodów - nikt mi nie zarzucił, że jestem świnia, bo oni mnie lubili, a ja sobie poszłam. Ci co mnie lubili i których ja lubiłam są nadal moimi przyjaciółmi, mało tego za czas jakiś po odejściu zachciało nam się znowu widzieć się w sieci w szerszym gronie, założyliśmy sobie grupę na FB, gdzie przyszło sporo dawnych znajomych - przyszło z radością, że się widzimy po latach, bez wyrzutów, ze jak to tak (poprzednie forum nadal jeszcze działa). I sobie piszemy, jak mamy ochotę, czasem i tydzień-dwa wcale i nikt nie domaga się określenia założeń organizacyjnych, deklaracji, kto gdzie przynależy, czyli można? Można! Wiele z tych osób nie ma FB i go nie lubi, część założyła sobie konto tylko po to, żeby z nami byc, część się nie przełamała, ale w żadnej z opcji nikt nikomu gorzkich żalów nie urządzał. Sorry, ale argument, ze "ja Cię tak lubię, ale nie umiem/nie lubię/nie chcę czytać na nowym forum, więc nie bądź świnia i nie odchodź" oznacza "ja Cie lubię, pod warunkiem, że dostosujesz się do moich oczekiwań", czyli lubię swoje wyobrażenie o znajomości z Tobą i na moich wygodnych warunkach. Obie moje siostry wyjechały, chyba na zawsze za granicę. Bardzo mi ich brak, ale kocham i akceptuję je bez zmian, choć nie podobają mi się ich decyzje. Owszem, trudniej i drożej jest się teraz z nimi komunikować, ale do głowy by mi nie przyszło poinformować je, że ten numer do Irlandii jest taki długi, ja się mylę jak go wykręcam, nie chce mi się okularów wkładać, więc sorry, ale przestaję się do Ciebie odzywać, a jak Ty do mnie dzwonisz, do warczę do sluchawki epatując niechęcią do ciebie i Twoich decyzji... Też mi się ulało, możecie to wziąć na karb przegrzania w aluminiowej puszce zwanej autem Na tym kończę tłumaczenie się, wyjaśnianie, przepraszanie itp. itd. Ja, Pat, miałam do spółki z dziewczynami pomysł, że sobie zrobimy forum, zrobiłyśmy i nam się podoba, koniec-bomba (kto nie cita, ten tlomba, jak dopowiada w takim wypadku Sara ) A teraz komu kawy z lodem? |